Dom, który się przebudził” to drugi (po „Tyczce w Krainie Szczęścia”) wspólny projekt Martina Widmarka, szwedzkiego giganta literatury dziecięcej, i Emilii Dziubak, wybitnej polskiej ilustratorki.
Samotny i zrzędliwy Larson powoli gasi światła w całym domu, jakby szykował się na kres życia. Niespodziewanie w opuszczonym domostwie pojawia się mały chłopiec z prośbą o zaopiekowanie się jego roślinką na czas wyjazdu.
To opowieść o tym, że zawsze można zacząć żyć od nowa i że ważne jest, aby mieć się o co troszczyć – nawet jeśli to tylko roślinka w doniczce.
[Mamania, 2017]
[Opis, okładka i ilustracje: http://mamania.pl/product-pol-252-Dom-ktory-sie-przebudzil.html
AGA:
Martina
Widmarka, szwedzkiego pisarza dla dzieci, nikomu przedstawiać nie
trzeba. Wprowadzony na rynek wydawniczy przez poznańskie wydawnictwo
Zakamarki, cieszy się nadal wielką popularnością wśród młodych
czytelników. Cykl o Biurze detektywistycznym Lessego i Mai doczekał
się filmowych adaptacji, a w księgarniach pojawiły się również
inne książki tego pisarza, jak przygody Dawida i Larisy, czy cykl o
Nally Rapp. W związku z dorastaniem mojej latorośli, niestety
trochę rozeszły się również drogi z twórczością tego pisarza,
który pozostaje raczej w kręgach literackich młodszego czytelnika.
Na uwagę moją jednak zwróciła współpraca szwedzkiego pisarza z
naszą rodzimą ilustratorką, Emilią Dziubak, której cudowne prace
towarzyszyły lekturom mojej córki. Z Martinem zrealizowała dwa
projekty: „Tyczkę w Krainie Szczęścia” i Dom, który się
przebudził” i o tym ostatnim chciałabym dzisiaj Wam opowiedzieć.
„Dom, który się przebudził”, to
tak naprawdę historia starego Larsona, mężczyzny, który sam
mieszka w domu, jest samotny. Pozostawiony sam z sobą, ze swoimi
wspomnieniami z „poprzedniego” życia, z dawnymi nawykami,
których nie ma z kim dzielić po odejściu dzieci i śmierci żony,
zapuszcza coraz bardziej dom, w którym mieszka, a brud, stęchlizna
i zastój, jaki w otoczeniu Larsona panuje jest odzwierciedleniem
aktualnego stanu ducha domownika do tego stopnia, że nawet jego kot
Jan Sebatian odszedł. Wydaje się, że w przygnębiającym,
osamotnionym egzystencji staruszka nie wydarzy się już nic, co
mogłoby zmienić szarą rzeczywistość. Aż pewnego dnia pojawia
się u jego drzwi chłopiec, który narzuca staremu Larsonowi opiekę
nad doniczką. Chłopiec wyjeżdża z rodzicami i martwi się o swoją
roślinkę. W doniczce jest ziarenko, które jeszcze nie
wykiełkowało. Chłopiec pozostawia Larsona ze swoją własnością,
nie dając mu czasu na protesty i znika. A pomimo że początkowo
sytuacja wydaje się staruszkowi nie do przyjęcia, okazuje się dla
niego darem.
„Dom, który się przebudził” jest
niezwykle wrażliwą opowieścią o osamotnieniu, delikatnym
traktatem o starości. Dorośli wyczują w tej krótkiej opowieści
brzydki obraz współczesnego społeczeństwa. Rodzin, które się
rozpadają, w których więzy rodzinne się rozluźniają w wyniku
codziennych obowiązków, pędu ku przyszłości, indywidualizmu i
degradacji tradycyjnych wartości. W tym świecie dzieci Larsona,
Mikael i Sanna, są częścią jego życia wyłącznie jako duchy
przeszłości, występujące na równi ze wspomnieniami o zmarłej
żonie, Sarze. Wydawałoby się, że książeczka trudna i
przygnębiająca. Jednak nic bardziej mylnego. Historia jest ciepła,
mądra i ukazuje piękno drobnych gestów, które czasem wystarczą,
by pchnąć człowieka na nowe tory. A każdy wie, że dobry sąsiad,
to skarb, który należy pielęgnować.
Martin Widmark zaskoczył mnie tak
ciepłą i delikatną opowieścią, którą wspaniale oddała w
odpowiednich barwach Emilia Dziubak. Ilustratorka tak dobrała barwy
swych ilustracji, że oddawały nastrój całej historii i przemianę
wewnętrzną, jakiej przeszedł głównych bohater. Serdecznie
polecam „Dom, który się przebudził”, jako piękną ucztę dla
oka i wspaniały balsam dla serca.
Ocena: 9/10
Szkoda że nie mam czasu na czytanie bo inaczej bym tą książkę przeczytał.
OdpowiedzUsuń