poniedziałek, 19 marca 2018

"Dom, który się przebudził" - Martin Widmark

Dom, który się przebudził” to drugi (po „Tyczce w Krainie Szczęścia”) wspólny projekt Martina Widmarka, szwedzkiego giganta literatury dziecięcej, i Emilii Dziubak, wybitnej polskiej ilustratorki.
Samotny i zrzędliwy Larson powoli gasi światła w całym domu, jakby szykował się na kres życia. Niespodziewanie w opuszczonym domostwie pojawia się mały chłopiec z prośbą o zaopiekowanie się jego roślinką na czas wyjazdu.
To opowieść o tym, że zawsze można zacząć żyć od nowa i że ważne jest, aby mieć się o co troszczyć – nawet jeśli to tylko roślinka w doniczce.

[Mamania, 2017]
[Opis, okładka i ilustracje: http://mamania.pl/product-pol-252-Dom-ktory-sie-przebudzil.html

AGA:

Martina Widmarka, szwedzkiego pisarza dla dzieci, nikomu przedstawiać nie trzeba. Wprowadzony na rynek wydawniczy przez poznańskie wydawnictwo Zakamarki, cieszy się nadal wielką popularnością wśród młodych czytelników. Cykl o Biurze detektywistycznym Lessego i Mai doczekał się filmowych adaptacji, a w księgarniach pojawiły się również inne książki tego pisarza, jak przygody Dawida i Larisy, czy cykl o Nally Rapp. W związku z dorastaniem mojej latorośli, niestety trochę rozeszły się również drogi z twórczością tego pisarza, który pozostaje raczej w kręgach literackich młodszego czytelnika. Na uwagę moją jednak zwróciła współpraca szwedzkiego pisarza z naszą rodzimą ilustratorką, Emilią Dziubak, której cudowne prace towarzyszyły lekturom mojej córki. Z Martinem zrealizowała dwa projekty: „Tyczkę w Krainie Szczęścia” i Dom, który się przebudził” i o tym ostatnim chciałabym dzisiaj Wam opowiedzieć.


„Dom, który się przebudził”, to tak naprawdę historia starego Larsona, mężczyzny, który sam mieszka w domu, jest samotny. Pozostawiony sam z sobą, ze swoimi wspomnieniami z „poprzedniego” życia, z dawnymi nawykami, których nie ma z kim dzielić po odejściu dzieci i śmierci żony, zapuszcza coraz bardziej dom, w którym mieszka, a brud, stęchlizna i zastój, jaki w otoczeniu Larsona panuje jest odzwierciedleniem aktualnego stanu ducha domownika do tego stopnia, że nawet jego kot Jan Sebatian odszedł. Wydaje się, że w przygnębiającym, osamotnionym egzystencji staruszka nie wydarzy się już nic, co mogłoby zmienić szarą rzeczywistość. Aż pewnego dnia pojawia się u jego drzwi chłopiec, który narzuca staremu Larsonowi opiekę nad doniczką. Chłopiec wyjeżdża z rodzicami i martwi się o swoją roślinkę. W doniczce jest ziarenko, które jeszcze nie wykiełkowało. Chłopiec pozostawia Larsona ze swoją własnością, nie dając mu czasu na protesty i znika. A pomimo że początkowo sytuacja wydaje się staruszkowi nie do przyjęcia, okazuje się dla niego darem.

„Dom, który się przebudził” jest niezwykle wrażliwą opowieścią o osamotnieniu, delikatnym traktatem o starości. Dorośli wyczują w tej krótkiej opowieści brzydki obraz współczesnego społeczeństwa. Rodzin, które się rozpadają, w których więzy rodzinne się rozluźniają w wyniku codziennych obowiązków, pędu ku przyszłości, indywidualizmu i degradacji tradycyjnych wartości. W tym świecie dzieci Larsona, Mikael i Sanna, są częścią jego życia wyłącznie jako duchy przeszłości, występujące na równi ze wspomnieniami o zmarłej żonie, Sarze. Wydawałoby się, że książeczka trudna i przygnębiająca. Jednak nic bardziej mylnego. Historia jest ciepła, mądra i ukazuje piękno drobnych gestów, które czasem wystarczą, by pchnąć człowieka na nowe tory. A każdy wie, że dobry sąsiad, to skarb, który należy pielęgnować.

Martin Widmark zaskoczył mnie tak ciepłą i delikatną opowieścią, którą wspaniale oddała w odpowiednich barwach Emilia Dziubak. Ilustratorka tak dobrała barwy swych ilustracji, że oddawały nastrój całej historii i przemianę wewnętrzną, jakiej przeszedł głównych bohater. Serdecznie polecam „Dom, który się przebudził”, jako piękną ucztę dla oka i wspaniały balsam dla serca.

Ocena: 9/10




1 komentarz:

  1. Szkoda że nie mam czasu na czytanie bo inaczej bym tą książkę przeczytał.

    OdpowiedzUsuń