Żeby wygrać wojnę, trzeba stoczyć walkę z sobą.
Świat, w którym nocą ludzkość chroni się przed atakiem demonów, a dzień przynosi rozgrywki polityczne i walkę o władzę.
Tylko dwóch mężczyzn może stanąć na drodze Otchłańcom. Jednego z nich wspiera kobieta z nożem.
Peter V. Brett jest dziś tak rozpoznawalnym autorem jak George R. R. Martin, Robert Jordan i Terry Brooks. Powieści z cyklu demonicznego – Malowany człowiek, Pustynna włócznia i Wojna w blasku dnia podbiły już księgarskie rynki całego świata.
[Fabryka Słów, 2013]
[Opis i okładka: http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/wojna-w-blasku-dnia-t-2]
AGA:
Po Cykl Demoniczny sięgnęłam w 2013,
czyli dość późno, bo pięć lat po premierze „Malowanego
człowieka”. Opis książki błędnie sugerował, że będzie to
young adult, a ja pałam niechęcią do młodzieżówek. Jednak jak
już sięgnęłam po pierwszy tom cyklu, to czytałam, czytałam,
czytałam, aż mi delikatnie mówiąc, obrzydł i wyhamowałam na
drugiej księdze „Wojny w blasku dnia”. Po pierwszej części
tomu trzeciego zmęczona byłam już bohaterami, ich obyczajowymi,
sercowymi i moralnymi rozterkami, więc porzuciłam książki Petera
V. Bretta na dwa lata. W związku z pojawieniem się kolejnego tomu
cyklu - „Tronu z czaszek”, wróciłam do przygód Arlena i
Jardira.
Drugi wolumin „Wojny w blasku dnia”
jest naturalną kontynuacją księgi pierwszej, tym bardziej, że
Fabryka Słów sztucznie podzieliła jeden tom na dwie księgi,
oczywiście wiadomo z jakich względów, mniej lub bardziej
zrozumiałych i akceptowalnych przez czytelników.
Leesha z Rojerem i towarzyszącymi im
Krasjanami wraca do Zakątka, w którym Arlen Bales alias Wybawiciel,
przygotowują osadę do walki z demonami w czasie Nowiu. W Zakątku
budowany jest wielki run, Arlen z Renną i mieszkańcami przygotowują
się do starcia. Książę Thamos stara się utrwalić swoją władzę
nad osadą, Rojer wprowadza zamęt w społeczności, przywożąc
swoje dwie krasjańskie żony, a Leesha próbuje odzyskać pozycję,
a także odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W Krasji Jardir
umacnia swoją pozycję Shar'Dama Ka dzięki pomocy Inevery i Abbana,
odkrywa dodatkowe możliwości wzmacniania artefaktów i szykuje się
do walki. Obie krainy z Południa i Północy będą musiały
zmierzyć się w czasie Nowiu z demonami umysłu wysłanymi z
Otchłani.
Cóż można napisać o książce z
cyklu, który wszystkim lub prawie wszystkim się podoba?
Zdecydowanie proza Petera V. Bretta przypadła do gustu czytelnikom
dzięki umiejętnemu tworzeniu fabuły, lekkiemu pióru oraz
umiejętnemu balansowaniu między akcją a stagnacją. Niewątpliwym
atutem są bohaterowie, których pisarz kreuje bardzo dynamicznie,
zmienia się ich światopogląd, ewoluują wielokrotnie, dzięki
czemu czytelnik ma okazję utożsamiać się z każdym z osobna. Czy
oznacza to, że „Wojna w blasku dnia” jest powieścią idealną?
Oczywiście, że nie. Zdecydowanym minusem tej księgi są
dysproporcje pomiędzy fabułą poświęconą Zakątkowi, a Krasji.
Odniosłam wrażenie, że autor mocno skupił się na wątkach
obyczajowych i społecznych, które pojawiły się z przybyciem
Rojera i Leeshy do Zakątka, ich wpływ na społeczność, a także
wewnętrzne dylematy zielarki, mocno zdominowały pierwszą część
książki. Rozterki i przemyślenia bohaterów były na tyle długo
rozpatrywane, że ja jako czytelnik z utęsknieniem czekałam na Nów
i demony, bo tak naprawdę ileż można czytać o ciąży, ślubie i
mało utalentowanych grajkach. Autor poświęcił Arlenowi i jego
przyjaciołom 62% powieści przez co wydarzenia w Krasji zeszły na
dalszy plan, a sama walka Szar'Dama Ka z demonem umysłu sprowadziła
się wyłącznie do pojedynczego pchnięcia włócznią.
Tak czy inaczej, pomimo tych drobnych
niedoskonałości, „Wojnę w blasku dnia” czyta się z pasją
równą pozostałym tomom, a jej zakończenie zdecydowanie podsyca
zainteresowanie dalszymi losami bohaterów.
- A book with more than 500 pages.
- A book with magic.
- A book that was originally written in a different language.
- A book you started but never finished.
Ocena: 7/10
Przesłanie: "Lekkie pióro pozwala pisarzowi przedłużać dobrą historię w nieskończoność".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz