„Nakręcana Dziewczyna”
Zdobywczyni HUGO, NEBULA, LOCUS 2010
To najbardziej oczekiwana powieść fantastyczna roku. Bacigalupi czerpie pomysły ze swoich wielokrotnie nagradzanych opowiadań i je rozwija, badając je głębiej i dokładniej niż dotąd. Wyniki są imponujące. Już nigdy nie da się patrzeć na przyszłość tak samo, jak przedtem.
C. C. Finlay, autor serii “Traitor to the Crown”.
“Pompa numer sześć”
Debiut Paolo Bacigalupiego – ten zbiór opowiadań pokazuje siłę i zasięg opowiadania fantastycznego. Sednem twórczości Paolo jest krytyka społeczna, polityczna przypowieść i dyskurs ekologiczny. Każde z zawartych tu opowiadań ostrzega i jednocześnie zachwyca się tragikomedią ludzkich przeżyć. Utwory Paolo ukazywały się już w różnych dorocznych antologiach, były nominowane do Nebuli i Hugo oraz zdobywały nagrodę Theodore Sturgeona za najlepsze opowiadanie fantastyczne.
„Nie cierpię go. Pojawia się znikąd, pisze jak szalony anioł, zgarnia nagrody i wytrąca nas, starych wyjadaczy, z równowagi opowieściami o czymś, co jeszcze nie przyszło nam do głowy. (Na przykład ten głupi biopies!). A do tego jest młody i przystojny. Dobrze, że chociaż nazwisko ma nie do wymówienia.”
Terry Bisson, autor “Numbers Don’t Lie” i “Greetings”
Paolo Bacigalupi to najlepszy autor opowiadań, jaki pojawił się w ciągu ostatniego dziesięciolecia. To Ted Chiang nowego milenium. W niezapomniany sposób potrafi połączyć piękny styl, wstrząsające obrazowanie i szokujące pomysły.
Robert J. Sawyer, laureat Hugo za powieść „Hominidzi”
Te opowiadania, drapieżne, inteligentne i precyzyjnie odmalowane, zaliczają się do moich ulubionych „okrutnych historii” i dydaktycznych przypowieści XXI wieku. Paolo Bacigalupi ewidentnie jest piątym jeźdźcem Apokalipsy, no wiecie, tym, co w wolnym czasie pisuje fantastykę.
Kelly Link, autorka „Magii dla początkujących”.
[Wydawnictwo Mag, 2011]
AGA:
Napisanie recenzji książki Paolo
Bacigulapiego pt. „Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć”
przychodzi mi z wielkim trudem, prawie tak dużym, jak sięgnięcie
po nią. To ociąganie się nie jest wynikiem niechęci, czy oporu
względem reprezentowanego przez pisarza nurtu science fiction, ale
ze względu na swą wielkość, dosłowną i przenośną. Ten dwupak
z Uczty Wyobraźni zebrał dotychczas tak wiele nagród i doskonałych
recenzji, że wiedziałam, że potrzebuję właściwego momentu, by
spokojnie siąść, i nie z doskoku, zapoznać się z twórczością
tego autora. I tak minęły cztery długie lata. Jednak warto było
poczekać i nacieszyć się nią do woli. Natomiast pisanie recenzji
jest dość trudne, bo Paolo Bacigulapiego świat albo się od razu
pokocha, albo nigdy się go nie zrozumie i znienawidzi, dlatego ci
pierwsi recenzji nie będą potrzebowali, a ci drudzy nie zgodzą się
z moim zdaniem nigdy. Zawsze jednak pozostają ci niezdecydowani.
„Nakręcana dziewczyna” to zbiór
dziesięciu opowiadań i jedną krótką formą literacką, który
zebrał wiele nominacji i nagród, w tym między innymi Nagrodę
Locusa za najlepszy zbiór opowiadań. Większość tekstów trzyma
dość równy poziom, oczywiście niektóre widać, że są bardziej
dopracowane, inne mniej, ale jak na zbiór, jest całkiem nieźle, no
może z jednym wyjątkiem, ale o tym później, a zacznę od tych
zdecydowanie najlepszych.
Światy Paolo Bacigulapiego to
zdecydowanie daleka, choć może nie zastraszająco odległa,
przyszłość, w której wspólnym mianownikiem są problemy związane
z ekologiczną apokalipsą lub z technologicznym Armageddonem.
Zagadnień poruszanych w opowiadaniach jest tak wiele, że ciężko
je wszystkie tak naprawdę wymienić. Niektóre z nich nawiązują do
poruszanych już wcześniej przez innych pisarzy zagadnień
związanych z techno-zachwytem. Tak na przykład opowiadanie „Kieszeń
pełna dharmy” (Pocketful of Dharma , 1999) sentymentalnie
nawiązuje do powieści Williama Gibsona i jego pomysłów
wykorzystania nowych technologii do przenoszenia różnych danych.
Zaskakujące jest jednak u Bacigulapiego to, CO jest zawarte w małej
elektronicznej kostce pamięci. Pomysł na przenoszenie
osobowości-duszy człowieka w kostce pamięci, implikuje zaskakujące
problemy natury zarówno etycznej, jak i religijnej. Inne opowiadanie
„Pompa numer sześć” (Pump Six, 2008), pewnie przypadkowo, ale
jednak skojarzyło mi się z niedawno czytanym „Przedrzeźniaczem”
Waltera Tevisa, w którym ludzie przez i dzięki robotom, zapomnieli
wiele rzeczy i umiejętności, a tutaj ludzkość degeneruje
intelektualnie w wyniku zbyt doskonałej technologii, która tak
długo się nie psuła, aż wszyscy zdolni inżynieryjnie wymarli.
„Fletka” (The Fluted Girl , 2003), trochę idiotyczne
opowiadanie, którego pomysł mógłby zostać inaczej opracowany, o
kobietach-instrumentach, traktuje o nieograniczonych możliwościach
genetyki, która wykorzystywana jest ku uciesze dystyngowanej i
„szlachetnej” gawiedzi, tworząc nowy rodzaj niewolnictwa
genetycznego. Historia Lidii stworzonej, by cieszyć i zabawiać
publiczność, przypomina, co prawda baśniowe opowiadanie Catherynne
Valente „Subtelną architekturę”, gdzie dziecko również
stworzono ze słodyczy ku uciesze królewskiej pary. Bacigalupi
podejmuje też problem przeludnienia, choć z całkiem innej
perspektywy niż inni autorzy, w „Regulatorze” (Pop Squad ,
2006), gdzie problemem populacyjnym staje się długowieczność, czy
w „Paszo” (The Pasho, 2004), ukazano, podobnie jak w cyklu
opowiadań Mike'a Resnicka „Kirynyaga”, nierozwiązywalny dylemat
pomiędzy zachowaniem własnej kultury, nawet kosztem gorszych
warunków życiowych, a globalizacją i postępem technologicznym,
często ratującym życiem. Te opowiadania ewidentnie nawiązywały
według mnie do wielu tematów i problematyki wcześniej już
podejmowanej przez innych autorów science fiction, jednak nie znaczy
to, że stanowią one przysłowiowy „odgrzewany kotlet”. Nie,
Bacigalupi umiejętnie odświeża w kółko przewijające się
kwestie w literaturze, nadając im ciekawy koloryt, podkręca każde
opowiadanie poprzez inny punkt widzenia lub spostrzeżenia. Poza tymi
opowieściami jest też kilka całkowicie świeżych, które można
by nazwać eko-punkiem. „Kaloriarz” (The Calorie Man, 2005),
„Łowca tamaryszków” (The Tamarisk Hunter, 2011), „Ludzie
piasku i popiołu” (The People of Sand and Slag, 2004), to dystopie
ekologiczne ukazujące efekt zanieczyszczenia środowiska, deficytu
wodnego, genetycznie modyfikowanej żywności, monokultur, załamania
się łańcuchów dostaw, czy wyczerpania surowców. W nich ukazuje
się w pełni troska i aktualność problemów, z którymi możemy
się w przyszłości zmierzyć. Na koniec autor poruszył również
problemy migracji w „Człowieku z żółtą kartą” (Yellow Card
Man, 2006), a także monopolu farmaceutycznego w „Maleńkich
ofiarach” (Small Offerings, 2007). Na tym tle bardzo wizjonerskich
i wrażliwych pod względem kondycji człowieczej i środowiskowej
opowiadań, „Miękki” (Softer, 2007), najgorszy ze wszystkich
utwór, wydaje się być całkowicie nie na miejscu, odstaje on od
reszty zarówno poziomem, jak i podejmowaną tematyką zbrodni.
W opowiadaniach Bacigulapi mógł
skupić się przede wszystkim na koncepcie, takimi między innymi
jak: biopies ukazujący odhumanizowanego człowieka; czy
spektakularny wynalazek bioinżynieryjny w postaci robaków
symbiotycznych, który likwiduje problem wyżywienia ludzkości,
jednocześnie doprowadzający do likwidacji słabszych gatunków,
jako zbyt kosztownych elementów sieci życia; albo płody dziecięce
jako filtry odtruwające organizm matki. Najszersze jednak spektrum
twórczych możliwości rozwinął autor w „Nakręcanej
dziewczynie” (The Windup Girl, 2009), będącej rozszerzeniem i
kontynuacją opowiadania „Człowiek z żółtą kartą”.
Tajlandia, Bangkok, izolujące się
gospodarczo państwo, walczące o niezależność i
samowystarczalność. Na północy Tajlandię gnębią wszelakiego
rodzaju zarazy dziesiątkujące roślinność, a na południu, w
Bangkoku, ludzie starają się bronić przed wdzierającym się
oceanem i zgubnym wpływem pasatów. Na tym tle odwiecznej walki
człowieka o przeżycie, działają jeszcze inne siły – polityczne
i ekonomiczne; cudzoziemcy, zwani pejoratywnie farangami, próbują
otworzyć rynek tajlandzki na firmy kaloryczne i inne „dobra”
Zachodu, a Ministerstwo Środowiska ściera się w walce o wpływy z
Ministerstwem Handlu. Na tle wielkich ruchów historycznych
pojedyncze jednostki próbują znaleźć dla siebie niszę, dążą
do własnych celów i starają się przetrwać; Hock Seng, tytułowy
człowiek z żółtą kartą, uciekinier z Malezji, pragnie ponownie
stać się armatorem i odbudować swoją firmę handlową, Anderson
Lake, próbuje wytropić źródło nieskażonej żywności i
nielegalnego genhakera, Emiko, nakręcanka, marzy o podróży w głąb
dżungli do wioski Nowych Ludzi (genetycznie wyhodowanych), a Jaidee,
dowódca białych koszul, próbuje utrzymać zarazę cudzoziemską i
epidemie biologiczną z dala od miasta. Bacigalupi przedstawił
Bangkok jako tykającą bombę ekologiczną, ekonomiczną i
polityczną, gdzie świat przyszłości gnębiony jest przez firmy
kaloryczne, zarazy, epidemie, technologiczne wynaturzenia, głód,
biedę, niedostatek energii, genhakerów i siły przyrody. Jest to
powieść prezentująca jeden z możliwych scenariuszy przyszłości,
będącej konsekwencją aktualnego działania człowieka na polu
zarówno ekologicznym, przemysłowym, jak i ekonomicznym.
Wizje Paolo Bacigulapiego dotyczące
ewentualnego rozwoju technologii, genetyki, przemysłu i handlu są odrażająco niepokojące. Jego opowiadania, jak i powieść,
prezentują niewielki wycinek zagrożeń, jakie niesie
niekontrolowana i nieprzemyślana działalność człowieka. Sam
autor stwierdził w wywiadzie (1), że zachłysnęliśmy się
możliwościami technologicznymi, że nie lubimy zastanawiać się
nad ewentualnymi, długofalowymi skutkami naszych poczynań, bo to
nas unieszczęśliwia. W swoich opowiadaniach stara się ukazać
fantastyczne rozwiązania technologiczne, jak na przykład robaki
symbiotyczne, które pozwalają człowiekowi konsumować wszystko,
które rozwiązują wiele problemów, np. kwestię głodu, ale nie
koniecznie mogą być w rzeczywistości tym do czego dążymy.
Dochodzi do wniosku, że technologia nie jest równoznaczna z
mądrością, nie zapewnia jej. Zastanawia się, czy my, jako ludzie
jesteśmy mądrzy? Czy będziemy mądrzy? A jeśli tak, to JAK
będziemy mądrzy? Piętnuje naszą rzeczywistość, nasze
uwielbienie dla gadżetów, dla techno-zabawek, nasz styl życia
„szybko - i – prosto”, bez zastanowienia i refleksji. Dystopia
Bacigulapiego dostarcza znacznie więcej intensywnych doznań niż,
jakakolwiek inna powieść, świat wykreowany jest odpychający,
zatrważający, a jednocześnie fascynuje swoimi spekulacjami i
potencjalnością.
Opowiadania, jak i powieść napisane
są bardzo dobrze, wsparte wiedzą i doświadczeniemautora, zdobytym
podczas wielokrotnych pobytów w Azji. Jego wizje przyszłości są
zatrważająco możliwe i ukazują nasze aktualnymi działanie,
lekkomyślne postępowanie i niefrasobliwe wykorzystywanie nowinek
technologicznych i zasobów, w bardzo krytyczny i przejrzysty sposób.
Paolo Bacigalupiego wpisuję na listę
moich ulubionych pisarzy. Mam nadzieję, że nadal będzie trzymał
tak wysoki poziom, choć życzę mu, aby spróbował również
tematyki odmiennej od dystopii ekologicznej. Z pewnością sięgnę
po jego najnowszą powieść „Wodny nóż” (premiera 16
października 2015), która wydaje się rozwinięciem opowiadania pt.
„Łowca tamaryszków”.
(1)
http://grist.org/article/bacigalupi/
Polecam stronę autora:
i wywiady:
- A book that was originally written in a different language.
- A book you own but have never read.
- A book by an author you have never read before.
- A book set in the future.
- A book at the bootom ofyour to-read list.
- A popular's author first book.
- A book set in different country.
- A book of short stories.
- A book with a number in the title.
- A book with more than 500 pages.
Ocena: 10/10
Przesłanie: „Technologia nie
gwarantuje mądrości.”
Bacigalupi naprawdę wie jak pisać, czyta się jego teksty wyśmienicie. Ja już nabyłem "Wodny nóż" :)
OdpowiedzUsuńJa mam wodny nóż, ale nadal czeka na swoją kolej. Z tego nurtu, czyli fantastyki ekologicznej,polecam Johna Brunnera. Ciężko się czyta, ale ma mocne przesłanie.
Usuń