Rodzice Dariana byli myśliwymi, którzy w Lesie Pelagirskim łapali w pułapki istoty zmienione przez magiczne burze, a potem sprzedawali ich fantastyczne skóry. Darian jednak nie towarzyszył im w ich ostatniej wyprawie do Pelagiru – polowania, z którego nigdy nie wrócili.
Obecnie Darian jest uczniem czarodzieja Justyna, życzliwego starca, który uparcie twierdzi, że Darian ma „talent”. Jednak pogrążony w rozpaczy po stracie rodziców chłopiec nie jest zainteresowany magią i zamiast się uczyć, szuka pociechy w lesie, gdzie ukryty wśród olbrzymich drzew samotnie przeżywa żałobę. I to właśnie ze swojej kryjówki na skraju Lasu Pelagirskiego Darian widzi atak północnych barbarzyńców na swoją wieś. Samotny i bezsilny ucieka w głąb lasu. Nie wie jednak, że w odwiecznych ostępach zamieszkują Jastrzębi Bracia, lud starożytny i magiczny, a ucieczka doprowadzi go do odkrycia, którego ani Justyn, ani rodzice nie mogli przewidzieć…
[Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2015]
[Opis i okładka: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/232169/lot-sowy]
PATI:
Pierwszą książkę Mercedes Lackey przeczytałam
jeszcze w szkole podstawowej i przyznam się szczerze, że głównie
to okładka „Strzały Królowej” skusiła mnie do jej zakupu. Jak
się okazało - nockę miałam z głowy. Następnego dnia pognałam
jak szalona po „Lot strzały”, a na zbliżającą się gwiazdkę
rodzice sprezentowali mi „Upadek Strzały”. Jeden jedyny raz w
życiu zdarzyło mi się, że zaraz po skończeniu trzeciej części
trylogii chwyciłam od razu za tom pierwszy i przeczytałam ją w
całości raz jeszcze. Cała "Trylogia Strzał Królowej"
to najczęściej polecana i pożyczana przeze mnie książka i teraz
myślę, że to wręcz cud, że zawsze do mnie wracała. Może
pożyczający wiedzieli, że zabiłabym i trupowi wyrwała moje
najukochańsze książki? Dzisiaj okładka trzyma się już tylko na
taśmie klejącej, ale te wspomnienia... te wylane łzy...
Jakieś 2-3 lata temu powtórzyłam cały Cykl o Valdemarze - poza
dwoma tomami „Przysięgi i honoru” - w ramach niemego protestu,
że nie wydano całości, a jedynie 2 tomy z 3. Chwyciłam za
Valdemar nie tylko chcąc przypomnieć sobie losy bohaterów, z
którymi dorastałam, ale też trochę z ciekawości, jak bardzo
zmieni się mój odbiór tych pozycji. I muszę przyznać, że choć
miejscami niektóre książki są dość naiwne, to nadal czyta się
je wyśmienicie, a kreacja świata: fauny, flory i pomysły autorki
na akcje są naprawdę rewelacyjne. Z resztą naiwne wydawały mi się
tylko poszczególne tomy, w których głównymi bohaterami byli ci
nieletni. Te dorosłe wcale, a wcale nie odbiegały poziomem od
najlepszych pozycji z gatunku fantasy. Mam nadzieję, że tym wstępem
wyjaśniłam wam jak bardzo uwielbiam tę autorkę i jak mocno
czekałam przez ten cały czas na to, żeby zostały wydane kolejne,
niepublikowane dotąd części z jednego z moich ulubionych światów
fantasy. Czy te dwadzieścia lat czekania opłaciło się?
„Lot Sowy” to, na szczęście tylko powierzchownie, naiwna
opowieść o kolejnym biednym osieroconym nastolatku. Darian stracił
oboje rodziców i wioska postanowiła, że skoro posiada jakiś
talent magiczny, to będzie uczył się na czarodzieja. Nie
ukrywajmy, że rozpieszczonemu przez rodziców chłopcu, nie w smak
jest jednak nauka, on kocha las i tam czuje się najlepiej. Jego
arogancja i lenistwo jest oczywiście źle przyjmowana przez resztę
zamkniętej i odizolowanej społeczności. Jego rodzice także nie
byli wcześniej akceptowani - jako ci, którzy nie dość, że
przybyli z zewnątrz to jeszcze zajmowali się nie rolą, ale
polowaniami na tajemnicze i groźnie stworzenia z Lasu Pelagirskiego.
Darian znosi więc przytyki z powodu swojego pochodzenia z mniejszą
lub większą godnością, ale nie zapominajmy, że jest on nadal
tylko dzieckiem. W dniu, kiedy jego wioska zostaje zaatakowana przez
barbarzyńców ucieka w głąb puszczy i jego życie się zmienia -
spotyka na swojej drodze Legendarnych Sokolich Braci, ale jakże
odmiennie ukazanych, niż w trylogii „Magicznych Wiatrów”.
Faktem jest, że sama historia jest prawdopodobnie całkiem
fascynująca dla młodych czytelników, ale dość banalna dla
dorosłych. Tam gdzie młodzież znajdzie przygodę i akcję, a może
i wzór do naśladowania oraz podwaliny pod wiarę we własne siły;
tam niestety pełnoletni czytelnik ziewa, a główny bohater będzie
go na zmianę: irytować, drażnić, mocno wkurzać i śmieszyć.
Dość antypatyczny, wiecznie narzekający chłopiec, do tego ciągle
we łzach, nie zdobył mojego serca mimo swojej niewątpliwej
inteligencji i odwagi (choć czasem można ją i nazwać głupotą
wieku szczenięcego). Miejscami wydawał mi się aż tak nieprawdziwy
w swojej dobroci i poczuciu obowiązku, że aż nie chciało mi się
wierzyć, że dziecko zwłaszcza w wieku 13 lat postępowałoby
właśnie w taki sposób. To dziwne, bo znam młodocianych bohaterów
od "Mercedeski" i aż mi się nie chciało wierzyć, że
mogła stworzyć aż taką karykaturalną postać. Chociaż trzeba
przyznać, że Vanyel też w książce "Sługa Magii" był
raczej irytującym gnojkiem, ale za to na jakiego mężczyznę wyrósł
:) Jest więc może i nadzieja dla naszego Dariana.
Ale tak naprawdę, to nie na Dariana zwracałam uwagę, a głównie
na postacie dorosłych, i na to jak one są opisane. Szczególnie na
to w jaki sposób postępują ze zbyt inteligentnym na swój wiek
chłopcem. Każdy miał na to własny sposób: jedni bardzo głupi, a
inni trochę mądrzejszy, ale za to bardziej podstępny. Postępowanie
Justusa spostrzegłam jako dość egoistyczne, jeśli chodzi o
podejście do szkolenia chłopca. Aż się chciało mi krzyczeć, że
bycie dobrym nauczycielem, to też jest wielka sztuka i naprawdę
nieliczni ja opanowali. Gawiedzi wioskowej nie trudno przyznać
trochę racji co do sposobu postrzegania chłopca - nie dość, że
„psuł” im własne dzieci, to jeszcze w żaden sposób nie
przykładał się do powierzonych mu zadań. Choć wypominanie mu
rodziców i złej krwi jest absolutnie naganne, to nie powiem, ale
mnie też by w końcu zirytowało, że chłopak ma wszystko za
przeproszeniem w nosie i nawet nie zarabia na własne utrzymanie.
Fakt, że oczekiwali wdzięczności w dość nachalny sposób, nie
zmienia wcale faktu, że ta wdzięczność im się należała. No i
Sokoli Bracia - to już szczyt obłudy. Niby tacy dobrzy, a tak
naprawdę jakby się zastanowić to bardzo wygodni i bezwzględni.
Śnieżny Ogień wprost mówi, że bez zmrużenia okiem poświęci
życie chłopca, a z drugiej nazywa go braciszkiem i pozwala mu się
wypłakiwać na ramieniu. Oczywiście widziani oczami dziecka wydają
się jednak społeczeństwem idealnym, wyrozumiałym, rodzinnym i
wojowniczym (choć dość zapobiegawczym i roztropnym). Darian nie
wie jednak, że nauczenie go języka Tayledrasów było tylko
przykrywką do zrobienia pętli w jego umyśle, by powstrzymać go
przed napadami histerii, na które dorośli nie mieli czasu. Ale czy
naprawdę, czy po prostu było im tak wygodnie? Spoglądając na "Lot
Sowy" z tej perspektywy zupełnie już inaczej zaczęłam
odbierać tę książkę - przestała być dla mnie infantylna i
banalna. Raczej ukazywała, jak inteligentne dziecko może zburzyć
spokój w każdej społeczności i jak można sobie z nim poradzić.
Albo i nie radzić zupełnie.
Do tego, z resztą jak zwykle w swoich książkach, Lackey ukazuje
nam Valdemar jako miejsce dość bezwzględne, że życie w nim to
wcale nie jest słodka bajka. Autorka nie stroni od brutalnych scen
oraz otwarcie opowiada o okrucieństwach świata. Dużo wydarzeń
jest tylko zasygnalizowanych, ale nie trzeba się bardzo wysilać, by
zrozumieć, że chodzi o homoseksualizm, prostytucję, czy pedofilię.
I choć książka jest miejscami zbyt przegadana, zbyt dosłowna, to
jednak nie sposób się od niej oderwać. Trochę za krótka, trochę
zbyt mało akcji, zbyt dużo analizy psychologicznej, a jednak jest
tak wyśmienicie napisana - ubrana w proste słowa i niezwykle
płynna. Dużym plusem także były nawiązania do postaci znanych z
poprzednich książek, na które uśmiechałam się z rozczuleniem i
znów nabrałam ochoty by do nich powrócić. Nie zapomniałam także,
że ęą książkę Lackey napisała ze swoim mężem Larrym Dixonem,
ale tak jak "Trylogia Magicznych Wojen" także napisana w
tandemie z małżonkiem, odbiegała od reszty książek, tak
"Trylogia Sowiego Maga" jak najbardziej wpisuje się w
jakże mi dobrze znany styl "Mercedeski".
Mogłabym się czepiać Zysku i S-ka za stronę 108 gdzie pomylone
są imiona postaci, mogłabym także podyskutować na temat opisu z
tyłu książki - Jastrzębi Bracia oraz hasła "Chłopiec,
który nie ma nic, sięga po moc (!!!???), żeby zmienić świat".
Ale nie będę. I to z bardzo egoistycznych pobudek - chcę wreszcie
poznać dalsze losy Valdemarczyków i ich sprzymierzeńców. Marzę o
wydaniu wreszcie pełnych trylogii i dokończenia Cyklu. A po cichu
liczę także na reedycję.
W kolejce na mnie czekają
„Oczy sowy”. I wiecie co? Już nie mogę się doczekać.
Naprawdę. Zwłaszcza, że Darian już trochę dorósł i mam
nadzieję na więcej akcji i ogólnie bardziej dorosłą pozycję.
Polecam głównie fanom autorki w celu uzupełnienia cyklu oraz
młodym (męskim) czytelnikom, w których może "Lot Sowy"
zaszczepi miłość do tego świata, jak u mnie to zrobiła Talia i
jej historia. Mercedes Lackey warto poznać w wieku nastoletnim - to
miłość i sympatia, która pozostaje do końca życia.
- A book published in this year
- A book with non human characters
- A book by a female author
- A book set in a different country
- A book from an author you love tha you haven't read yet
- A book at the bottom of your to-read list
- A book with magic
- A book that was originally written in a different language
Ocena książki: 7 / 10
Przesłanie: "O tym jak chłopiec
wpada z deszczu pod rynnę."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz