Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura japońska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura japońska. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 marca 2021

"W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie" - Ango Sakaguchi

 

Trzecia książka z serii Tajfuny Mini, prezentującą dzieła pisarzy i pisarek z pierwszej połowy XX wieku, którzy nie byli wcześniej tłumaczeni na język polski, a zdecydowanie na to zasługują.

Nazwisko Sakaguchiego możecie pamiętać ze wstępu do Zmierzchu, gdzie pojawia się jego Darakuron (Debata o dekadentyzmie). Ango, oprócz krytyki literackiej, pisał również fikcję – jego makabryczne, ale przejmująco piękne opowiadanie jest jednym z ulubionych tekstów Karoliny.

Trzeci tom w kolekcji "Tajfuny Mini".

Pomimo romantycznie brzmiącego tytułu "W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie" to prawdziwie makabryczna opowieść o leśnym zbójcy, który porywa i morduje. Jedną z uprowadzonych piękności bierze sobie za kolejną żonę, a ta rozkazuje mu i zarządza, namawiając do coraz większych zbrodni, niczym japońska Lady Makbet.

Dlaczego jednak leśna droga wśród rozkwitłych wiśni napawa zbója takim przerażeniem..?

Fantastyczna, groteskowa wizja Ango Sakaguchiego, krytyka literackiego i pisarza, który zasłynął ze swoich esejów i naturalistycznych opowiadań o życiu w powojennej Japonii, prywatnie bliskiego przyjaciela Osamu Dazaia, autora "Zmierzchu".

[Tajfuny, 2021]

[Opis i okładka: Tajfuny i Empik]


AGA:

Szczęśliwie pochodzę z domu, w którym fascynowano się Japonią. Otaczały mnie książki o Japonii, serial „Shogun” (1980) z Richardem Chamberlainem i Toshirô Mifune obejrzany został ze sto razy, a i filmy Akiro Kurosawy, jak „Siedmiu wspaniałych”, „Rashomon”, czy „Tron we krwi”, nie były mi obce. Na studiach słuchałam tradycyjnej muzyki japońskiej i aż dziwne, że współlokatorzy nie wyrzucili mnie za drzwi, bo niewielu jest w stanie wytrzymać, a co dopiero docenić, śpiew, który wielu słuchaczom przywodzi na myśl zawodzenie obdzieranego kota ze skóry. Podobnie jest z literaturą japońską, niewiele osób po nią sięga, a jeszcze mniej jest w stanie docenić i polubić. Niektóre nazwiska japońskich pisarzy utrwaliły się w ogólnej świadomości czytelniczej, w szczególności Haruki Murakamiego i Kazuo Ishiguro. Osobiście z sentymentem i wdzięcznością podchodzę do Państwowego Instytutu Wydawniczego, poprzez którego wydania Yasunari Kawabaty w ramach Współczesnej Prozy Świata, miałam pierwszą styczność z prozą państwa kwitnącej wiśni. Czasy się jednak zmieniają, a pod tym względem na lepsze, i na polskim rynku pojawia się coraz więcej wydawnictw, promujących literaturę z Dalekiego Wschodu.

„W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie” to wydane przez Wydawnictwo Tajfuny dwa opowiadania Ango Sakaguchiego, nie minę się z prawdą, pisząc, że nieznanego polskiemu czytelnikowi. Tym ciekawiej, że właśnie jego skrawek twórczości przedstawiła nam tłumaczka Karolina Bednarz. 

„W lesie pod wiśniami w pełnym rozkwicie” to historia rozbójnika, który grasując w obrębie przełęczy w pobliżu słynnej trasy Tōkaidō, zdobywa w ramach grabieży piękną kobietę, którą czyni swoją żoną. 

Piękno tej kobiety pochłonęło go tak, że ani jego oczy, ani jego dusza 
nie były zdolne do ruchu. Ale czuł niepokój.

Zafascynowany jej odmiennością, będąc pod jej przemożnym wpływem, ulega jej namowom, najpierw, by pozbawić życia prawie wszystkie dotychczasowe swoje żony, a potem, by przenieść się z samotnych gór do stolicy, by poczuć atmosferę miasta. Jednak związek oparty na pragnieniach kobiety, okazuje się wyjątkowo wymagający, niepokojący i krwawy. 

Drugie opowiadanie „Wielkouchy i księżniczka długiej nocy” to opowieść o młodym rzemieślniku, który zostaje zarekomendowany przez swojego mistrza, by udać się na dwór klanu Długiej Nocy. Niedoświadczony młodzieniec staje na dworze w konkury z innymi rzemieślnikami z prowincji Hida, o stworzenie najwspanialszego posążka Buddy wraz z zushi, miniaturowym drewnianym ołtarzykiem. Przez trzy lata tworząc figurkę Buddy, młody mężczyzna popada w coraz głębsze artystyczne szaleństwo, a piękno w opowiadaniu miesza się z brzydotą i okrucieństwem.

Mianownikiem wspólnym dla obu opowiadań jest podobna kreacja kobiecych postaci. Cytując za Karoliną Bednarz Sakaguchi „dodaje kobietom sprawczość obleczoną w warstwę okrucieństwa”. Piękna branka rozbójnika i księżniczka Długiego Dworu, nie są zwiewnymi, delikatnymi mimozami, nie są to również bezosobowe, ukazywane tylko przez pryzmat cielesności prostytutki, czy konkubiny. Obie kobiety, przywodzą na myśl siły niszczące, piękne i delikatne z zewnątrz, w środku harde i okrutne. Mężczyźni, pomimo że w ostatecznym rozrachunku finalizują swoimi decyzjami opowiadania, są jednak postaciami słabymi, zaślepionymi i uległymi. Poddają się fascynującemu pięknu, pomimo że czują podskórnie niepokój. Obrazy Sakaguchiego wywracają do góry nogami pojęcie piękna i fascynacji, bowiem piękno okazuje się brzydkie i odpychające, a brzydota i okrucieństwo fascynujące. Kolekcje głów towarzyszki rozbójnika, czy kolekcja wężowych trucheł Wielkouchego są pociągające w swym surrealistycznym istnieniu. Niejako poszukiwania sensu życia obu mężczyzn, staje się dla nich koniecznością, choć obłożone jest wieloma krwawymi potknięciami, wynikającymi z ich własnych działań, jak u rozbójnika, lub wręcz odwrotnie zaniechania ich, jak w przypadku Wielkouchego.

Oba opowiadania z pogranicza grozy i baśni, wymagają wielokrotnego czytania, by w pełni je docenić i odkrywać kawałek po kawałku. Nierzeczywiste w swym okrucieństwie, przedstawiają je w sposób tak zwyczajny i normalny, jakby były codziennością, i chyba to w tych opowiadaniach jest najbardziej niepokojące. 


Ocena: 7/10

czwartek, 17 grudnia 2020

"Niedźwiedzi bóg" - Hiromi Kawakami

 

11 marca 2011 dzieli współczesną Japonię na tę przed i po. Jednym z pierwszych tekstów literackich, który pojawił się w świecie po, było opowiadanie Niedźwiedzi bóg 2011 – historia Niedźwiedzia, który wprowadza się w sąsiedztwie i zabiera nas na spacer. Czytelnikom śledzącym twórczość Hiromi Kawakami była to fabuła znana – w końcu o tym samym traktowało opowiadanie Niedźwiedzi bóg, od którego autorka rozpoczęła swoją pisarską karierę. W 2011 roku postanowiła jednak opowiedzieć tę samą historię na nowo, udowadniając, że w świecie po nic już nie będzie takie samo.

Polskie wydanie Niedźwiedziego boga przedstawia czytelnikom obie wersje opowiadania, które obecnie stanowią kanon literatury „po Fukushimie”. To dwie krótkie nowelki o świecie przed i po – które idealnie uchwyciły to, czego na co dzień wolimy nie widzieć. Wydanie o tyle wyjątkowe, że oprócz polskiej wersji w tłumaczeniu Beaty Kubiak Ho-Chi, znajduje się w nim też oryginalny tekst japoński. Całość dopełnia wstęp Karoliny Bednarz.

[Tajfuny, 2019]

[Opis i okładka: Tajfuny]


AGA:

Na przełomie listopada i grudnia odbył się 14. Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków. W dobie pandemii znamiennym jest, że wiele akcji, które kiedyś były by nie do pomyślenia, teraz są realizowane z sukcesem. Dzięki nieznośnemu COVID-19, który utrudnił, a niektóre czynności, uniemożliwił, wiele aspektów życia przeniosło się do świata online. Pomimo że mieszkam w konurbacji (czyż nie piękne pojęcie?!*), to irytujące były zawsze dla mnie docierające ze stolicy informacje o festiwalach, kursach, czy wydarzeniach kulturalnych. Teraz nie ma z tym problemu, kultura wyszła poza granice dużych aglomeracji miejskich.

Czemu w ogóle wspominam o tym festiwalu, gdy miałam pisać o książce Hiromi Kawakami? Na Festiwalu Pięć smaków obejrzałam wiele filmów, jedne wiadomo lepsze, inne słabsze.  Jednym z nich był film Yoshinari Nishikori Nad rzeką Takatsu (The Takatsu River / Takatsugawa 2019). Wielowymiarowa, nostalgiczna i ciepła historia o lokalnej społeczności żyjącej w małej miejscowości nad rzeką Takatsu. Film skupiający się nad problemami dręczącymi społeczeństwo japońskie, jak starzenie się społeczeństwa, wyludnianie się prowincji, przedstawia również bardziej ogólne problemy jak zderzenie świata starych i młodych, kultywowanie tradycji, czy rozszerzająca się działalność deweloperska. Ten przyjemny w odbiorze obraz życia codziennego, przywołany został niejako przez nowele Niedźwiedzi bóg. Oba obrazy traktują o przemijalności pewnego stylu życia, spowodowanego rozluźnianiem się więzów społecznych- kizuna, i groźbą, jaką to za sobą niesie. 

Sięgając po Niedźwiedziego boga, koniecznie trzeba zacząć od wstępu autorstwa Karoliny Bednarz. 

Zazwyczaj robię odwrotnie, najpierw czytam tekst, a potem wszystkie wstępy , przedmowy i posłowia, by wyrobić sobie wpierw własny pogląd, który potem uzupełniam. Kamisama, jednak, aby była w pełni zrozumiana, wymaga od czytelnika wiedzy, jak powstawała. Tomik składa się bowiem z dwóch opowiadań: Niedźwiedziego boga, napisanego w 1993 r. (wyd. 1994 r.) i Niedźwiedziego boga 2011, które, co jest znamienne, są tą samą nowelą napisaną jednak przed i po Fukushimie.

Niedźwiedzi bóg, gdyby czytać go bez zawartej we wstępie wiedzy, jest prostą opowiastką o wspólnym spacerze człowieka (narratora) z niedźwiedziem. Piesza wycieczka nad rzekę, poza faktem udziału w niej niedźwiedzia, nie jest usiana żadnymi przygodami i w swojej konstrukcji jest bardzo prosta. Niedźwiedź symbolizuje w opowiadaniu staroświeckość, podobnie jak w wyżej wspomnianym filmie bohaterowie tańczący kagura, zmaga się z odchodzeniem w niepamięć tradycyjnych elementów życia społecznego- w tym przypadku uprzejmości i ogólnej kultury własnej. Gorący wiosenny dzień, pobyt nad rzeką, spotkania z innymi ludźmi, wydają się sielskie, ale gdzieś przez skórę czuć, że pomimo uprzejmości niedźwiedzia, nie jest on traktowany z szacunkiem, a raczej jako abberacja. Oczywiście Hiromi Kawakami nie pisze o tym wprost, należy samemu wydobyć głębię z historii spaceru nad rzekę. Aczkolwiek to opowiadanie zyskuje na jeszcze większym wydźwięku, gdy zestawi się je z Niedźwiedzim bogiem 2011. Jest to w sumie to samo opowiadanie, jakby nadpisane na to pierwsze. Karolina Bednarz cytując Katsuya Matsumoto używa pojęcia „podwójnej ekspozycji”, które w punkt oddaje zabieg dokonany na opowiadaniu przez Kawakami. Swoisty palimpsest dodaje wyłącznie drobne elementy, które przedstawiają nową rzeczywistość: ubiory ochronne, wyludnienie, licznik Geigera. Czytelnik, który zapoznał się z historią powstania tego opowiadania, będzie świadomy, że użyte w opowiadaniu „po tamtym zdarzeniu” dotyczy uszkodzenia elektrowni w Fukushimie. W ten sposób przedstawia  dobitny obraz, jak w wyniku jednego zdarzenia, zmieniła się rzeczywistość, w której trzeba na nowo układać sobie życie. Jest to niejako faktyczne opowiadanie post apo, tym boleśniejsze, że wydarzyło się naprawdę. Gdyby nie ten fakt, można by traktować Niedźwiedziego boga 2011, jak opowiadanie fantastyczne, które bardzo przypomina mi w kreowaniu świata, choć może nie aż tak dojmująco pesymistyczne, Ślepe stado Johna Brunnera, które zresztą polecam przeczytać.

Wydawnictwo Tajfuny wydało te dwa opowiadania, choć trzeba przyznać dość drogo (64 strony za 35 złotych), bardzo estetycznie i starannie. Życzyłabym sobie, aby więcej pozycji było wydawanych z podobną pieczołowitością oraz dwujęzycznie. Poza ceną zarzuciłabym może jeszcze brak sequelu Niedźwiedziego boga, a mianowicie Lunchu na trawie. Byłby to pełen obraz historii tego jednego kami (bóstwa).

Na koniec dodam, że w czasach pandemii, oba opowiadania, pomimo że traktują o innych wydarzeniach, są bardzo aktualne i uniwersalne. W Posłowiu autorka napisała: 

Pisałam je raczej [opowiadanie], by wyrazić swoje zaskoczenie tym, że nasze codzienne życie, które wciąż trwa, może się tak bardzo zmienić przez splot wydarzeń”. 


Ocena: 9/10



*konurbacja – o tym, że mieszkam w konurbacji trójmiejskiej dowiedziałam się dzięki Patricii Briggs. Akcja serii o Mercedes Thompson rozgrywa się również w Tri-Cities, w stanie Washington.