poniedziałek, 26 lutego 2018

"Wieża" - Daniel O'Malley

Takiej książki jeszcze nie czytaliście! Połączenie mrocznego urban fantasy z thrillerem paranormalnym i komedią. Niespotykany dotąd koktajl gatunkowy, na punkcie którego oszaleli czytelnicy na całym świecie, a najczęściej stawianym przez recenzentów pytaniem jest: „Dlaczego nie poznałem "Wieży" wcześniej?!”.

Jeżeli wydaje Wam się, że w literaturze powiedziano już wszystko, widocznie nie znacie jeszcze imponującego debiutu Daniela O’Malleya. Ta pokręcona, trzymająca w napięciu i inteligentna opowieść zabierze Was do świata, jakiego nie jesteście sobie w stanie nawet wyobrazić. A kiedy już do niego wkroczycie – nie będziecie chcieli wracać.

Myfanwy Thomas budzi się w parku w Londynie otoczona martwymi ciałami. Niczego nie pamięta, więc jej jedyną nadzieją na przetrwanie jest zaufanie instrukcjom, które zostawiła w kieszeni jej poprzedniczka. Wkrótce dowiaduje się, że jest Wieżą – wysoko postawionym członkiem sekretnej organizacji, która chroni świat przez nadnaturalnymi zagrożeniami. Ale wewnątrz organizacji jest zdrajca, który pragnie jej śmierci. Walcząc o własne bezpieczeństwo, Myfanwy trafia na osobę z czterema ciałami, apodyktyczną kobietę, która może wejść w jej sny, sekretny ośrodek szkoleniowy, gdzie dzieci przekształca się w zabójczych wojowników i spisek większy, niż mogłaby sobie wyobrazić.
 
Zaskakująca i zabawna, "Wieża" jest szokująco pomysłowym debiutem, skierowanym do czytelników, którzy lubią powieści szpiegowskie z dawką fioletowego szlamu.

[Papierowy Księżyc, 2017]
[Opis i okładka: http://www.empik.com/archiwum-checquy-tom-1-wieza-o-malley-daniel,p1169917785,ksiazka-p]
Książka zrecenzowana dla Secretum.pl i dzięki uprzejmowci Wydawnictwa Papierowy Książyc.

AGA:
Droga Ty, Twoje ciało należało kiedyś do mnie.
Ciało, w którym się znalazłaś, może zapewnić ci bogactwo, władze i wiedzę, o których normalnym ludziom się nie śniło.
Możesz dowiedzieć się, dlaczego zostałaś zdradzona.
Życzę ci wszystkiego, co najlepsze. Cokolwiek postanowisz bądź ostrożna...
Czy trzęsąc się na deszczu w parku, stojąc pośrodku porozrzucanych, nieprzytomnych ciał, nie pamiętając swego imienia, można oprzeć się tak kusicielskim obietnicom, jak bogactwo, władza i wiedza? Gdy nie wiadomo, czego się spodziewać po swoim „nowym” życiu, należy zrobić wszystko, aby utrzymać się na powierzchni i działać według instrukcji, którą pozostawiła poprzednia właścicielka ciała – Myfanwy Thomas. Jedyna nadzieja w fioletowym segregatorze, obfitym koncie bankowym i strachu, który dzięki władzy wzbudza Myfanwy w swoich współpracownikach w tajnej brytyjskiej agencji Checkquy. A i moce, wspomniałam o mocach, dzięki którym specjalistka od zarządzania tajnymi operacjami i finansami, może obezwładnić każdego, przejmując kontrolę nad jego systemem nerwowym.
Myfanwy Thomas, traci pamięć, więcej, traci tożsamość, a więc całe swoje dotychczasowe życie. W przeciwieństwie do bohaterek wielu melodramatycznych powieści dla kobiet, została o tym uprzedzona, dlatego dla następczyni swego ciała przygotowuje plan awaryjny: koperty, które mają pomóc w pierwszych dniach po amnezji, fioletowy segregator z najważniejszymi informacjami oraz bezpieczne lokum. Potem wszystko zależy od tej drugiej.
Obie, choć w jednym ciele i nie jednocześnie, Myfanwy mieszkają w Londynie, pracują w tajnej agencji Checkquy, która strzeże Królestwo Brytyjskie przed odmiennymi istotami i niewyjaśnionymi zjawiskami. Przed „nową” Mayfanwy stoi wielkie wyzwanie po pierwsze nie dać się zdemaskować, po drugie nie zginąć, po trzecie nie dać się zdemaskować (hmm, to już było), po czwarte odkryć kto stoi za utratą tożsamości, po piąte prowadzić tajną agencję, co nie jest proste, biorąc pod uwagę fakt, że współpracuje się z piekielnie niebezpieczną Figurą posiadającą cztery ciała, a jeden umysł, po szóste nie dać się zabić (hmm, to już było), po siódme zapobiec inwazji Hodowców i jeszcze raz nie dać się zabić i ponownie nie dać sobie odebrać pamięci (to coś nowego). Dodajmy, że wszystko jest zaskakujące tytuł Biskupa nosi kilkusetletni wampir, Przechowalnia Więźniów mieści się na plebani, a Miffy w domu trzyma Wolfganga i jest to... króliś.
Trzeba przyznać, że Wydawnictwo Papierowy Księżyc ma rękę do książek, które kocha się czytać. „Wieża” to, o dziwo, debiut literacki Australijczyka, Daniela O’Malleya, który zasłużył sobie tym tytułem na Aurealis Award w kategorii najlepsza książka science-fiction roku 2012. Napisałam, o dziwo, ponieważ powieść napisana została całkiem przyzwoicie i w sposób przemyślany, jest naprawdę niewiele elementów, do których można by mieć zastrzeżenia. Owszem sam początek jest troszkę toporny i trudno było mi przez niego przebrnąć, co raczej wynikało z moich uprzedzeń i lęku przed tym, co mnie czeka, ale który idealnie oddawał nastrój osoby zagubionej po utracie osobowości. Odrobinę naiwnie przedstawione jest również stanowisko Wieży, koordynatorki wszystkich działań agentów na Wielką Brytanię, taka nadprzyrodzona M z Jamesa Bonda, ale całokształt powieści wypada nadzwyczaj pozytywnie. Fabuła wciąga, postać pierwszoplanowej Miffy przestaje być z czasem tak niedorzecznie infantylna, wielobarwne postacie drugoplanowe intrygują, a wartka akcja, nie pozwala oderwać się od lektury. Autor skupił całą fabułę wokół głównej bohaterki i spisku, dlatego zabrakło mi troszkę szerszego tła, wytłumaczenia dlaczego jedne niewytłumaczalne zjawiska są likwidowane, a inne nie, dlaczego z syrenami zatoki można się porozumieć i na jakich zasadach, albo dlaczego dzieci z nadprzyrodzonymi zdolnościami zwalczają innych z nadprzyrodzonymi zdolnościami?
„Wieża” Daniela O’Malleya zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i z czystym sercem polecam to każdemu i w każdym wieku. Jest to przede wszystkim świetna lektura, która dostarcza pełną gamę wrażeń. Poza tym, kto nie lubi silnych bohaterek, powieści pełnej akcji i humoru, w tle z wampirami, agentami rodem z MARVELA skrzyżowanymi z Ghostbusters i Facetami w Czerni? Mam nadzieję na szybkie tłumaczenie tomu drugiego „Stiletto”, jestem bardzo ciekawa, jak będzie rozwijała się dalsza kariera Wieży Thomas w strukturach Checkquy.
Ocena: 9/10

"Magia kąsa" - Ilona Andrews

Świat po magicznej apokalipsie.
Postęp techniczny był u szczytu swojego rozwoju, gdy w Atlancie eksplodowała Moc i zablokowała właściwie całą istniejącą technologię.
Teraz fale magii pojawiają się bez ostrzeżenia, a gdy napływają cała technologia zamiera – samoloty spadają, samochody nie działają, brakuje elektryczności. Wszystko zaczyna na nowo działać, gdy fala Mocy odpłynie.
W tym dziwnym i pokręconym świecie mieszka Kate Daniels.
Pyskata dziewczyna, w której żyłach płynie krew i magia. Gdy dowiaduje się o śmierci swojego opiekuna - musi dokonać wyboru – komu zaufać, z kim współpracować. Spojrzeć w oczy Władcy Bestii i dołączyć do Gromady?

Aby dopaść winnego wykorzysta wszystko, czym dysponuje: zdolności paranormalne, doskonałe wytrenowanie w walce, zaawansowaną technikę i szemrane znajomości.
Ona znajdzie odpowiedź, choćby miała ją wydrzeć z paszczy lwa.
[Fabryka Słów, 2017]
[Opis i okładka: https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/ilona-andrews/magia-kasa-seria-o-kate-daniels-5/

Książka udostępniona dzięki uprzejmości Fabryki Słów.

PATI:

Wbrew pozorom bardzo trudno jest pisać recenzję książki, którą czytało się już dobre kilka razy. Tym bardziej - trudno oceniać ją tak jakby na świeżo i to starając się wymazać z pamięci dalsze części z cyklu. Ale nie pozostaje mi nic innego, jak się dla Was postarać. Jeśli jeszcze się tego nie domyśleliście - ja naprawdę bardzo lubię serię o Kate Daniels. A w sumie prawda jest taka, że uważam duet autorski Ilona i Andrew Gordon za jednych z najlepszych przedstawicieli Urban Fantasy – mojego ostatnio najbardziej ulubionego gatunku, a sama seria o Kate zajmuje poczytne... bo pierwsze miejsce w tej kategorii. „Magia Kąsa” to pierwsza część cyklu, który aktualnie liczy sobie 10 części plus kilka książek pobocznych oraz garść dodatkowych opowiadań. Dotychczas nakładem wydawnictwa Fabryka Słów wydano pierwsze 5 tomów i mam naprawdę nadzieję, że teraz przy wznowieniu możemy liczyć na więcej i to wreszcie z ładnymi okładkami.

Piętnaście lat temu, kiedy technika weszła w swoją szczytową fazę, nadpłynęła pierwsza z wielu fal magii, niszcząc na swojej drodze budynki ze stali i szkła oraz wszystko to, co techniczne. W zamian obudziła to, co mityczne, a stało się dla ludzi śmiertelnie niebezpieczne. Pojawiły się na świecie nie tylko potwory w ich dosłownym znaczeniu, ale i Panowie Umarłych (czyt. nawigatorzy wampirów), zmiennokształtni wszelkiej maści futra, oraz bogowie przez małe i duże B. Magia przestała nagle być kuglarskimi sztuczkami ku uciesze gawiedzi i stała się nie tylko sposobem na życie, ale i na przetrwanie. Magiczne lampy częściowo zastąpiły te elektryczne, a zaklęcia ochronne zaczęły chronić mieszkania przed niechcianymi gośćmi skuteczniej niż zwykłe zamki. Poza tym pojawili się goście, których naprawdę nie chcielibyście u siebie gościć. W tym właśnie świecie poznajemy naszą główną bohaterkę Kate Daniels, która właśnie dowiaduje się o śmierci swojego Opiekuna, Grega – rycerza Zakonu Miłosiernej Pomocy. Greg, został zamordowany w trakcie wykonywania  obowiązków, a Kate targana wyrzutami sumienia z powodu swojego zachowania przy ich ostatnim spotkaniu, stara się rozwiązać zagadkę jego śmierci. Zagadkę, w którą zamieszani są nie tylko Panowie Umarłych, Zmiennokształtni, ale i ktoś jeszcze. A do tego nic nie wydaje się tym czym powinno być. Kate w trakcie swojego śledztwa będzie musiała nie tylko zawrzeć sojusze, na które nie ma ochoty, zaciągnie długi i na swoją własną osobę sprowadzi niezdrowe zainteresowanie Pan KiciKici Currana – Władcy Bestii. Oj będzie się działo.

Ale co ważne – postać Kate nie ma dzięki bogom nic wspólnego z marysuizmem. To twarda baba z ciałem zbudowanym z samych mięśni, a na widok jej „zniewalającego” uśmiechu ludzie reagują raczej z zaskoczeniem, a nie zauroczeniem. Jak sama o sobie mówi - piękna to ona nigdy nie była, a na ciele przybywają jej kolejne blizny, bo jakoś ma skłonność do szafowaniem swoim życiem na prawo i lewo. I choć udaje jej się jakoś przetrwać, to często na sam koniec walki jest w bardzo kiepskim stanie. Ale tak naprawdę dowiadujemy się niewiele o niej samej i to właśnie jest to co w tym wszystkim jest najlepsze. Właśnie najbardziej lubię w tej serii tą tajemnicę, którą autorzy z sadystyczną powolnością pozwalają nam odkrywać okruszek po okruszku, kawałek po kawałku przez kolejne tomy cyklu. To po prostu widać, że od samego początku mieli pomysł na całość, że każda kolejna część jest dokładnie rozplanowana i przemyślana tak, by rzucić jakiś ochłap czytelnikowi, ale nadal trzymać kilka zaskakujących asów w rękawie, aż do wielkiego finału... i nieco dalej. Mało autorów postępuje w ten sposób z nami – czytelnikami, więc za pomysł i wykonanie Ilona i Andrew otrzymują ode mnie 6 z plusem. Bo kim tak naprawdę jest Kate, skąd i od kogo pochodzi jej moc, dowiemy się nieprędko. Ale dla mnie to jedna z największych zalet tej książki - to jak autorzy bawią się z nami podrzucając nam często sprzeczne ze sobą informacje.

Trzeba też przyznać, że autorzy pełnymi garściami czerpią z różnych mniej lub bardziej znanych mitologii, dopasowując je bardzo zgrabnie do całej historii i świata, który stworzyli. Nawet  powszechne znane nam już wampiry, czy zmiennokształtni są tak przetworzeni, że całość nie smakuje jak odgrzewany kotlet. Warto też zwrócić uwagę na humor i autoironie głównej bohaterki. Można przy niej na pewno parskać, można zaśmiać się, a nawet puścić herbatę nosem dlatego ostrzegam, że picie, czy jedzenie przy tej książce jest niewskazane nie tylko ze względu na latające czasami w niej radośnie flaki, czy odnóża, ale głównie przez docinki Kate i innych bohaterów. Jeśli lubicie wschodnią fantasy i jej humor, to na pewno ta pozycja także wam się spodoba - wszak Ilona Gordon pochodzi właśnie z Rosji.

Jeśli wszystko to co napisałam powyżej was nie przekonało to pragnę jeszcze nadmienić, że wszystkie osoby, którym dotychczas poleciłam ten cykl były, jeśli nie zachwycone to przynajmniej rozbawione. Naprawdę warto zapoznać się z Kate i Curranem i obserwować jak to wszystko dalej się potoczy i dać się zaczarować temu cyklowi.

Motto: „Kici kici taś taś... - do lwa piiip, do lwa?”
Ocena: 11/10