Nim umarła, macocha Briony dobrze zadbała, by dziewczyna obarczyła się
winą za wszystkie nieszczęścia w rodzinie. I teraz poczucie winy
przywarło do Briony tak mocno, że stało się wręcz jej drugą skórą.
Dziewczyna często ucieka na bagna i opowiada tam historie o Starych,
duchach, które nawiedzają trzęsawiska. Jednakże tylko wiedźmy są w
stanie je zobaczyć, a w jej miasteczku bycie jedną z nich oznacza karę
śmierci. Mimo iż uważa, że nie zasługuje na nic dobrego, Briona lęka
się, co się stanie gdy jej sekret wyjdzie na jaw… I wtedy
niespodziewanie w jej życiu pojawia się Eldrik, o złotych oczach i
wspaniałej czuprynie jasnobrązowych włosów. Eldrik, który traktuje
Brionę jako kogoś naprawdę wyjątkowego… Briona przekona się, że oprócz
sekretów, które stara się ukryć, jest też wiele tajemnic, o których
wcześniej nie miała pojęcia.
W raz z Eldrikiem zakłada klub braterski oraz... Briony zakochuje się w Eldriku.
[Wydawnictwo Literackie, 2012]
[Opis i okładka z: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/125400/zakochana-w-mroku ]
PATI:
W raz z Eldrikiem zakłada klub braterski oraz... Briony zakochuje się w Eldriku.
[Wydawnictwo Literackie, 2012]
[Opis i okładka z: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/125400/zakochana-w-mroku ]
PATI:
"Zakochana
w mroku" mimo jakże durnego polskiego tytułu (w oryginale to
"Chime"), który nie ma nic wspólnego z samą
książką (40 batów dla tłumacza), okazuje się nad wyraz
dojrzałą książką. Niestety jej potencjał został totalnie
zaprzepaszczony przez wprowadzenie wątków paranormal - zupełnie niepotrzebnie autorka uległa presji mody / namową wydawcy -
i tak pięknie poniszczyła kawałek całkiem nieźle zapowiadającej
się literatury. Mogła to być świetna książka o manipulacji i
niszczeniu psychiki dzieci przez dorosłych, oraz oczywiście o
wyrwaniu się spod wpływu i próbie ratowania własnego ja, a
wyszła niestety romantyczna historia z duchami i Pradawnymi w tle.
Książka
jest napisana dość chaotycznie – niby monolog – spowiedź przed
sądem, z dygresjami i przemyśleniami, przez co treść przynajmniej
na początku wydaje się dość zagmatwana. Niektóre nazwy i
postacie pojawiające się na kartach powieści, dopiero później
zyskują odpowiednie znaczenie. Czytanie „Zakochanej w Mroku”
przypomina więc trochę układnie puzzli - i to samego nieba, gdzie
dopiero na końcu okazuje się, że wśród chmur ukryto nie
tylko gromadę goblinów, ale także dwa smoki i jeżozwierza.
Główna
bohaterka - Briony - to nad wyraz dojrzała 17 latka potrafi nas
zaskoczyć często bardzo głębokimi i dojrzałymi jak na swój
wiek przemyśleniami. Mój ulubiony cytat chyba z tej książki
to: „Czy mężczyźni to nie dobra
zamienne? Jeden nie sprawdzi się równie dobrze jak drugi,
prawda?” Czasami bywa też nawet
dość zabawnie: „Tutaj, na bagnach
nawet łabędzie noszą kalosze”,
a czasami dość poetycko: ”Przy
każdym kroku deptaliśmy płuca bagien, które wydychały mgłę
i truciznę.” Ta dziwna mieszanka
stylów, sprawie że czyta się to o dziwo nad wyraz
przyjemnie, jeśli oczywiście czytelnik odnajdzie się wreszcie w
tym monologowym chaosie.
To
co psuje tą książkę, poza wątkiem paranormal, to na pewno
tłumacz (obtoczyć go w smole i pierzu), np. Bagnolud – to król
bagien, z którym Briony próbuje zawrzeć pakt... Jak
dla mnie nazwy w tej książce kojarzą się bardziej z książką
dla dzieci niż literaturą Young Adult, a skoro już autorka uparła
się na to paranormal to powinny być chociaż klimatyczne. Następną
rzeczą to na pewno okładka, która jest moim zdaniem totalnie
paskudna i też nie ma nic wspólnego z tym co znajdziemy w
środku – niestety taka jest chyba moda ostatnio na wyginające się
bezsensownie okładkowe panny. Jeśli chodzi o sam styl pisania, to
nie odpowiadały mi jedynie fragmenty z ciągłymi powtórzeniami,
które miały sugerować tworzenie przez Briony opowieści -
raczej zniechęcały i nużyły, niż były ciekawą odmianą. Tyle
minusów.
Sama
Briony uważa się za czarownicę i oskarża się o spowodowanie
wypadku własnej siostry i kalectwo oraz śmierć macochy. Nienawidzi
siebie - wręcz kocha siebie nienawidzić, co brzmi dość dziwacznie
skoro bohaterka stara się zabijać wszelkie swoje uczucia, żeby nie
wyzwalać swoich mocy. To sprawia, że jest zamkniętą w sobie
osobą, która na wszystko i wszystkich patrzy z dystansu i do
tego nienawidzi mężczyzn, bo mężczyźni to w ogóle zło
tego świata, z czym akurat zgadzam się całkowicie z naszą młodą
bohaterką :) Zmienia się to oczywiście kiedy w jej domu
zamieszkuje młody Eldrik, którego z zaskoczeniem dla siebie
samej zaczyna lubić, a następnie... no wiadomo. Przemiana jej
podejścia następuje stopniowo, chłopakowi ewidentnie na niej
zależy i stara się pokonać po kolei bariery jakie Briony zbudowała
wokół siebie, ale oczywiście nie może być od razu happy
endu i dzwonów kościelnych. Nasi bohaterowie na swojej drodze
wpadną w niejedno bagno dosłownie i w przenośni, choć i tak
ogólnie skończy się wszystko szczęśliwie to jednak mniej
niż w standardowych tego typu książkach - co działa tylko na plus
tej pozycji.
Co
mnie naprawdę zaskoczyło w tej pozycji to to, że kiedy wymażemy
ten cały wątek romantyczny i paranormal, okazuje się, że książka
posiada drugie dno, które może dość alegorycznie, ale można
odnieść do związku dziecko – rodzic, i to jest właśnie
prawdziwa wartość tej książki. To na dzieciach odbijają się
błędy rodziców, ich tchórzostwo czy źle podjęte
decyzje i to one najczęściej płacą za nie. Nie chcę tutaj za
dużo zdradzać, choć większość czytelników zapewne w
trakcie czytania domyśli się ogólnego zarysu historii, ale
warto się nad tą książką po przeczytaniu trochę zastanowić.
Książkę
polecam, pomimo jej tego trudnego początku i jak już pisałam
pozornego chaosu. Wystarczy jednak trochę się wczytać, żeby dać
się jej wciągnąć i rozwiązać tajemnice może i trochę przed
samymi głównymi bohaterami, ale i bez rozczarowania.
Ocena: 5 na 10 (średnia)
Przesłanie:
„Bagna są fajne”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz