[Galeria Książki,2014]
[Opis i okładka z: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/231318/dawca]
AGA:
„Dawcę”
Lois Lowry wpisałam kilka lat temu na listę „chcę przeczytać”,
głównie zachęcona dobrymi opiniami i oczywiście tematyką z
pogranicza utopii i fantastyki. Jednak, jak to często mole książkowe
mają, ciągle nie miałam na nią czasu, wybierając ciekawsze
pozycje. I oto pojawił się film, i to w ambitnej obsadzie z Meryl
Streep i Jeffem Bridgesem, i stwierdziłam, że szybciutko trzeba
przeczytać książkę i pójść do kina. I jak to czasem bywa....
Lois
Lowry jest amerykańską pisarką znaną głównie za oceanem z
powieści dla dzieci i młodzieży. Cykl „Kwartet Dawcy” składa
się na tą chwilę z „Dawcy” (1993) oraz następujących tomów:
„Gathering Blue” (2000), „Messenger” (2004) i „Son”
(2012), jak dotąd nie zostały one wydane w Polsce, a szkoda, bo
pierwszy tom to po prostu mikro powieść, która po prostu nie
zawiera w sobie zbyt dużo treści. Zdecydowanie jest to lektura dla
młodego czytelnika, gimnazjalisty lub mało oczytanego, który nie
miał jak dotąd okazji spotkać się z ambitniejszą literaturą.
Oto
Jonasz, który właśnie kończy dwanaście lat, co zostaje uczczone
ceremonią. Zostaje mu nadana, zresztą jak każdemu dwunastolatkowi,
funkcja-praca w społeczeństwie. Oto świat, w którym wiele, wiele
pokoleń wcześniej zadecydowano o kształcie społeczeństwa, w
którym wyzbyto się wyróżniających się jednostek, ekstatycznych
uczuć, ekstremalnego bólu i ostatecznej śmierci. Uczucia
zastąpiono rytuałami, dylematy związane z wyborem i wolną wolą
odgórną decyzyjnością, spokój zapewniono zasadą jednakowości,
a na końcu wszystkich czeka zwolnienie. Oto świat, w którym dzieci
są dostarczane od rodzicielek do komórek rodzinnych, składających
się zawsze z dwóch rodziców różnej płci i dwójki dzieci, gdzie
nie ma dziadków, choć starzy ludzie nie podlegają tu
przyśpieszonej eutanazji, żadnych krewnych, żadnych samotnych
matek, ojców, sierocińców, czy par homoseksualnych. Świat, w
którym emocje są tłumione farmakologicznie, a zachowania
kształtowane od najmłodszych lat, i tu cios dla poprawności
politycznej, za pomocą dyscypliny, funkcjonuje w dobrobycie i
spokoju, gdzie każdy zna i akceptuje swoje miejsce. A wszystko jest
możliwe dzięki arbitralnej mądrości Dawcy, który jako jednostka
wyjątkowa i ponad społeczna może zawsze doradzać Radzie,
stanowiącej namiastkę rządu, w sprawach trudnych i wyjątkowych,
dzięki swojej pamięci o latach przeszłych pełnych
niebezpieczeństw agresji i bólu. I oto stary Dawca otrzymuje
swojego następce, Jonasza, czyli Odbiorcę Pamięci, dzięki którego
obserwacjom i stopniowemu zdobywaniu wiedzy, czytelnik wkracza w ten
utopijny świat.
Oczywiście,
książka byłaby wyłącznie utopijną wizją naprawy społeczeństwa,
gdyby na tym autorka poprzestała. Jonasz stopniowo poznając
przeszłość, odkrywa radość i ból, to natomiast indukuje
początkowo zmiany w samym chłopcu, potem poprzez interakcje w
Dawcy, a wspólnie mają nadzieję wpłynąć również na
społeczeństwo. Lois Lowry daje nadzieję, że ludzie przypomną
sobie, co czyni ich tak naprawdę ludźmi, a wszystko ma przebiegać
na drodze ewolucji, a nie rewolucji.
Powieść
ma swoje zalety i wady. Niezaprzeczalnie to, co będzie zaletą dla
młodego czytelnika, będzie wadą dla dorosłego. Powieść jest
napisana łatwym w odbiorze językiem, a konstrukcja fabuły jest
prosta jak cep, nie zawiera wątków romansowych, o chwała ci Panie,
ale niestety wartkiej akcji, czy porywających scen akcji, czy
trzymającego w napięciu dreszczyku, też nie, a problematyka
zamkniętej, szczęśliwej społeczności jest mocno spłycona.
Czytając „Dawcę” odniosłam wrażenie, że wszystko jest
uładzone, delikatne, że autorka nie miała ochoty wstrząsnąć tak
naprawdę czytelnikiem. Osoba Dawcy jest skonstruowana dość
skromnie i delikatnie, oto człowiek, który wszystko pamięta, jest
jednostką wyjątkową, o statusie ponad społecznym i nie
podlegający natychmiastowemu zwolnieniu, a równocześnie jest to
człowiek wyzbyty ambicji, by wykorzystać swoją pozycję, by stać
się jedynowładcą, albo by stać się wybawicielem.
Książka
pomimo że nie jest zła, nie wnosi tak naprawdę niczego do
literatury. Powieść w formie przypomina amerykańskie instrukcje
obsługi urządzeń AGD, wszystko wyjaśnione, przedstawione i podane
na srebrnej tacy, tak by czasem nikt nie poczuł się zmuszony do
używania szarych komórek. Jestem zdania, że polski czytelnik, uzna
tę pozycję za historyjkę, lekką, niby o poważnej tematyce, ale
tak uproszczonej i uładzonej, że zatracającej swój faktyczny
przekaz.
Ocena:
3/10
Przesłanie:
„Dystopia uładzona tak bardzo, że staje się utopistyczna.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz