Umiejscowiona w alternatrywnej rzeczywistości matriarchalnej Azji roku 1900, steampunkowa opowieść z elementami art-deco. „Monstress” to historia nastolatki próbującej radzić sobie z wojenną traumą i dzielącej psychiczną więź z tajemniczym monstrum. To więź, która na zawsze zmieni życie obojga bohaterów.”Monstress” to jedna z najbardziej pomysłowych i odważnych serii komiksowych ostatnich lat.
[Non Stop Comics, 2017]
[Opis i okładka: http://nonstopcomics.com/sklep/monstressa-tom-1-przebudzenie/]
Recenzja została zamieszczona również w serwisie Secretum.pl
AGA:
Czasami trzeba odważyć się i wyjść
poza utarte szlaki. „Monstressa. Tom 1: Przebudzenie” to pierwszy
„dorosły” komiks, po który odważyłam się sięgnąć. Jak
dotąd lubowałam się w komiksach cartoonowych w twórczości
naszych rodzimych artystów Tadeusza Baranowskiego, czy Janusza
Christy, we francuskim humorze Christophe Cazenove, Williama Maury,
Jean-Jacquesa Sempé, belgijskim Raoula Cauvina, Luca Dupanloupa,
czy amerykańskim Charlesa Schulza, Jima Davisa, czy Billa
Wattersona. Jak widać w komiksie przeznaczonym, może nie tylko, ale
dla młodszego czytelnika, mogłabym pisać i pisać, jednak w
komiksie przeznaczonym dla dorosłego czytelnika, poruszam się po
omacku. Stwierdziłam, że jednak należy iść naprzód i spróbować
czegoś nowego. Wybierając po prostu pod kątem wizualnym i kierując
się pochlebnymi opiniami, trafiło na komiks Non Stop Comics i na
nową serię dark fantasy „Monstressę” z tekstem Marjorie Liu,
rysunkami Sana Takeda i, co dla mnie nie było bez znaczenia, w
tłumaczeniu Pauliny Braiter.
Monstressa to historia
siedemnastoletniej Maiki Półwilk, Arkanijki, która próbuje
odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania dotyczące jej
przeszłości. Podejmuje ona niebezpieczną grę z Zakonem Cumaei, z
którego to siostrami swojego czasu współpracowała jej matka,
Moriko. W trakcie niebezpiecznej misji okaże się, że w Maice kryje
się monstrum, nad którym zapanować będą chciały zarówno
siostry z zakonu, jak i władcy z Dworu Świtu i z Dworu Zmierzchu.
Sięgając po Monstressę wiedziałam
jedno, że wizualnie komiks spełni moje oczekiwania. Jest
przepięknie narysowany w klimacie art deco z domieszką steampunka.
Sana Takeda jest Japonką, dlatego nie ma co się dziwić, że styl
europejski przeplata się ze stylem dalekowschodnim; i jak
ornamentyka jest w stylu art deco, tak już kreska w szczególności
oczu, czy zwierząt zbliżona jest do mangi. Kolorystyka zgodnie z
klimatem dark fantasy utrzymana raczej w mrocznychkolorach z
domieszką złota, jak przystało na art deco. Największe i
najprzyjemniejsze zaskoczenie sprawiła mi jednak fabuła. Nigdy nie
przypuszczałam, że historia w komiksie może zostać poprowadzona
tak wielowątkowo i może być tak bogata. Trzeba przyznać Marjorie
Liu, że przez to, że nie podała wszystkich faktów od razu, że
wprowadza ciągłe retardacje poprzez retrospekcje i wyjątki z
wykładów szacownego profesora Tam Tam, wymusza cały czas na
czytelniku aktywny udział w czytaniu. Nie ma możliwości, aby
czytać Monstressę i się nudzić, trzeba uważnie składać
elementy układanki, by poznawać tajemnicze życie Maiki Półwilk.
Obie panie w sposób proporcjonalny wymieszały tradycje wschodnie z
zachodnimi i stworzyły magiczną mieszankę fantasy, mroczną
historię o obciążonej wewnętrznym monstrum bohaterce, w świecie,
w którym rządzi technika rodem z powieści steampunkowych, a
jednocześnie jest to świat, w którym pojawiają się magiczne
koty, dziewczynki liski i półbogowie. Cudownie głęboki, choć
czasami przygnębiający świat pełen okrucieństwa i zdrad.
Moje pierwsze spotkanie z „poważnym”
komiksem uznaję za wyjątkowo udane. Bardzo żałuję, że jedynie
nie przemyślałam jednego, że kolejny tom Monstressy zostanie
wydany dopiero w lutym. A może do tego czasu znów znajdę ciekawy
„dorosły” komiks i szczerze będę mogła Wam polecić.
Ocena: 9/10