poniedziałek, 3 marca 2014

"Przebudzeni" - Chris Wooding

Eksplozja akcji i przygody w retrofuturystycznym świecie podniebnych piratów w powieści nominowanej do Arthur C. Clarke Award 2010
Mały bandycki port położony na uboczu rozległego kontynentu Vardii. Kapitan Darian Frey zawija tu przed kolejną łupieżczą wyprawą swoim statkiem powietrznym, który przewozi kontrabandę, napada na inne statki i unika jak ognia fregat Marynarki Koalicji.

Lukratywne zlecenie na frachtowiec wydaje się świetną okazją łatwego zarobku. Kiedy jednak napad się nie udaje, a frachtowiec eksploduje, Frey staje się wrogiem publicznym numer jeden ściganym przez doborową jednostkę Arcyksięcia i bezwzględną łowczynię nagród. Wie jednak coś, czego nie wiedzą oni: że frachtowiec przewoził tajemniczy ładunek i że jego samego wrobiono. Nie wie jednak, że został wplątany w spisek groźniejszy dla jego awanturniczej załogi niż demony czy nieumarli. I że będzie potrzebował wszystkich swoich przestępczych talentów, by wymknąć się żądnym władzy książętom, dyszącym żądzą zemsty byłym kochankom i budzącym grozę Przebudzonym… 
[Amber, 2011]
[Opis i okładka z: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/95460/przebudzeni ]

AGA:
Chris Wooding to „światowej sławy autor powieści tłumaczonych na 19 języków”, a Przebudzeni to „Piraci z Karaibów w kosmicznej space operze nominowanej do Arthura C. Clarke Award 2010” - oto, co wydawca zamieścił na okładce powieści, której pierwszy tom miał rozpoczynać cykl „Opowieści Ketty Jay”. Wprowadzanie w błąd konsumenta, wykorzystywanie nieprawdziwych informacji w celach marketingowych jest karalne, a jakby nie patrząc, Chris Wooding światowej sławy pisarzem nie jest, jego strona na Wikipedii ma zaledwie dziewięć wersji językowych, a Przebudzeni zdecydowanie nie są kosmiczną space operą!!! Dobrze, że chociaż nominacja do brytyjskiej nagrody imienia Arthura C. Clarke'a z 2010 jest zgodna z prawdą, a sama książka przegrała wyścig o tytuł najlepszej powieści brytyjskiej 2010 r. z Chine Miévillego Miastem i miastem, zapewne słusznie.


„Ketty Jay”, to hybryda towarowo-bojowa klasy Wickfield Ironclad, statek powietrzny latający na aerium, i tak jak w naszym świecie o ropę, tak i w świecie Koalicji, toczono wojny o dostęp do najlepszych złóż tegoż paliwa. „Ketty Jay”, to również schronienie dla życiowych uciekinierów i wykolejeńców, miejsce pracy dla amatorskiej załogi szmuglerów, parających się od czasu do czasu piractwem. Na czele jednostki stoi Darian Frey, trzydziestoparoletni niedojrzały lawirant i krętacz, któremu zamarzyła się wolność i samodzielność, a w jego niedoli towarzyszą mu: niepraktykujący lekarz Malvery, mechanik-milczek Silos, dwóch pilotów myśliwców Harkins i Artis Pinn, pierwszy tak tchórzliwy, jak drugi głupi, pasażer-demonista Grayther Crake z golemicą Bess, pokładowy kot Żużel oraz nowy nabytek martwa/nie-martwa nawigator Jezibeth Kyte, nazywana po prostu Jez. Cała ta hałastra pijaczków gnębionych przez przeszłość i wyrzuty sumienia, pakuje się w kłopoty przez swojego chciwego, smarkatego kapitana, który przyjmuje niesprawdzone, podejrzanie łatwe i lukratywne zadanie, mające na celu zdobycie skrzyni z klejnotami. Cóż za banał! W ostatecznym rozrachunku Banda Freya nie zdobywa klejnotów, zestrzeliwuje statek pełen ludzi, staje się najbardziej ściganą zgrają pechowców żywych lub martwych w Koalicji, a dopaść ją chcą zarówno zleceniodawcy, jak i arcyksiążęcy Rycerze Centurii, ale żeby nie było zbyt łatwo poluje na nią łowczyni Trinica Dracken oraz agenci Shacklemore'a. Akcja się rozwija, a bohaterowie próbują rozwiązać zagadkę i wywinąć się od stryczka.

Powieść Woodinga garściami czerpie z literackich kanonów literatury awanturniczej, stąd piraci, szmuglerzy oraz Marynarka, która na nich poluje, porty mniej lub bardziej podejrzane, uwięziona dama (Amalicia Thade), kryjówka piracka (Retribution Falls), oczywiście zabraknąć nie mogło powietrznych bitew, a nawet przeklętego okrętu Manów, na wzór Latającego Holendra. Autor stereotypową marynistyczną powieść o piratach po prostu przeniósł na grunt fantastyki, uzupełniając o elementy, tak ostatnio popularnego, steampunka. Świat wykreowany przez pisarza, to miejsce, w którym statki nie pływają po morzach, tylko latają na tajemnicze paliwo - aerium, naukowcy potrafią stworzyć golema i demoniczne bronie, zamiast wiktoriańskiego mesmeryzmu jest demonizm, a wszystko okraszone tajemniczymi istotami z Ruin zwanymi Manami.

Wszystko brzmi uroczo i idealnie, tym bardziej że przez całą książkę nie można się nudzić i akcja gna z kopyta od pierwszych stron, ale czymże byłoby „Zgryźliwym Piórem”, gdybym nie dodała ALE.... świat Dariana Freya jest nie tyle niedopracowany, ile brak mu głębi, jakiegoś własnego sznytu, charakteru, kalka powieści awanturniczej jest udana, ale zbyt dosłowna, a elementy zaczerpnięte ze steampunku, owszem w sposób umiejętny i ciekawy, ale są niewystarczające. Poza tym bohaterowie, tak jak świat przedstawiony, są dwuwymiarowi. Nawiązując do opinii innych recenzentów (http://thebooksmugglers.com/2010/06/book-review-retribution-falls-by-chriswooding.html) zgadzam się, że poza Freyem i może Crake'iem, reszta bohaterów została potraktowana po macoszemu i banalnie, choć nie zgadzam się z opinią, że dotyczy to wyłącznie postaci kobiecych; taki choćby Pinn został opisany wyłącznie jako głupi opój, chętny do drak, który snuje nierealne marzenia o chwale. Niedostatki w kreacji świata i bohaterów jedynie mogłaby tłumaczyć chęć autora stworzenia książki, w której wartka akcja jest motorem całej powieści oraz to, o czym nie przekona się zapewne polski czytelnik, że wiele odpowiedzi na dręczące po zakończeniu lektury pytania oraz nadanie kolorytu postaciom, zostało zawarte w dalszych trzech tomach przygód załogi „Ketty Jay”.

„Przebudzeni” to awanturnicza powieść o piratach w klimacie steampunk, której niezaprzeczalną zaletą jest wartka akcja i klimat steampunkowy, a zdecydowaną wadą jest przewidywalne, bezsensowne zakończenie i dwuwymiarowe postaci. Jest to lektura łatwa, lekka, nawet przyjemna, pozbawiona głębi, nostalgii, niepotrzebnych wątków romansowych, opisów i zbędnej filozofii, niestety jest też uładzona i grzeczna kojarząca się bardziej z Planetą Skarbów Disneya niż Piratami Polańskiego . Ot, steampunk opera dla grzecznych dzieci.


Ocena: 5/10
Przesłanie: „Akcja, akcja, akcja i po akcji”.


----------------------------------------------------------------------------------
PATI:

„Przebudzeni” to wreszcie kawał przyzwoitego steampunku z klimatem. Jest to książka typowo przygodowa, poprawnie napisana, choć niestety dość nierówna – początek na przykład pochłonęłam w chwilę moment; w środku się męczyłam; żeby końcówkę doczytać z mniejszą już przyjemnością, ale za to dużo szybciej. Osobiście przyznaję się też, że bardzo nie lubię jak przed każdym rozdziałem autor streszcza nam co się będzie w nim działo, osoby inteligentne od razu domyślą się co i jak i psuje to nie tylko element zaskoczenia, ale i samą przyjemność czytania.

Jaki też zgorzkniały jest Pan autor i jakie dziwne prezentuje podejście do kobiet... Główna postać „Przebudzonych” - Kapitan Frey - to niezwykle irytujący drań, traktujący kobiety jak zabawki. Utwierdzony w przerażającym przekonaniu, że jego urok i czar osobisty rozszerza nogi każdej napotkanej panience. Nie waha się kłamać jak najęty i to na takim poziomie, że sam zaczyna wierzyć w to co mówi, zresztą sam twierdzi, że: Urok osobisty - jak się przekonał - był sztuką udawania, że naprawdę się myśli to, co się mówi”. Nic więc dziwnego, że pół kraju zdradzonych i zostawionych przed ołtarzem kobiet ma ochotę go zabić. Ma jednak skurczybyk sporo szczęścia, że jak dotąd żadnej się to jeszcze nie udało. Ta męska szowinistyczna świnia już dawno moim zdaniem powinna: albo skończyć w burdelu, albo na stryczku. W burdelu oczywiście nie w nagrodę, ale jako mieszkaniec i pracownik. I choć postępowanie Freya jest w jakiś nieudolny sposób usprawiedliwiane przez autora, to to nie sprawiło, że ani trochę więcej, że będę go (bardziej / w ogóle) lubić. Darian Frey (zwany przez mnie Dorianem Greyem - sic!) to jak mniemam w zamyśle autora takie połączenie Indiany Jonesa z Jamesen Bondem, kochany przez niewiasty niepokorny chłopczyk z przerostem ego. Niestety, jak dla mnie to tylko słaba namiastka i powielenie standardu.

Jak mamy kapitana to i powinna być załoga. No i mamy grono niedopasowanych społecznych wyrzutków, wyjętych spod prawa, uciekających od wspomnień... Wszyscy członkowie załogi Freya kryją w sobie oczywiście jakieś tajemnice z przeszłości. I niestety wszystkie zostają nam dokładnie wyjaśnione i nie pozostawiają nic wyobraźni, ani na następne części. Najbardziej oczywiście czeka się na historie: Crake'a, Jez oraz doktora Malvery, niestety wszystkie przewidywalne i rozczarowujące moim zdaniem. Story of Jez mnie może i zaskoczyła, ale niestety rozczarowała, bo skwitowałam ją takim krótkim, stanowczym – aha.

Czytając miałam wrażenie, że jest to taki trochę pilot do serialu o kapitanie i jego dzielnej załodze, o przemianie bawidamka, pod wpływem traumatycznych przeżyć - tzn wszyscy chcą mnie zabić - w dobrego kapitana dbającego o swoich ludzi. Trochę to też pachnie mi kultowym Firefly i innymi tego typu produkcjami. Chociaż nie powiem, zobaczyłabym to w produkcji HBO, ale myślę, że tylko pierwsze 3 sezony, bo potem mogłoby być już nudno.

Pomimo całego mojego marudzenia nie jest to bynajmniej książka zła i fuj. Dużo się w niej dzieje, akcja goni akcję, tylko, że tak troszkę linearnie. Bohaterowie podążają za okruszkami i dziobią je niczym kury ziarno i przenoszą się z miejsca na miejsce starając się ocalić własne skóry, takie to trochę nużące w ogólnym rozrachunku, akcja nie rozgałęzia się, tylko rolę postaci wiodącej przekazują sobie poszczególni członkowie załogi Ketty Jay.

Czy warto? To zależy czego oczekujecie od książki i jakich bodźców ma ona Wam dostarczyć. Jeśli byliście kiedyś w kinie na filmie akcji, gdzie przez bite dwie godziny coś się dzieje, to mniej więcej coś takiego znajdziecie na stronach tej książki. Trwa to jedynie trochę dłużej. Polecam „Przebudzonych” także fanom „załogowych” seriali, a w szczególności steampunkowcom. Reszta niech sama podejmie decyzję, czy ma ochotę na pełną akcji przygodę z początkującą piracką załogą Ketty Jay


Ocena: 5 na 10 (średnia)
Przesłanie: „Kobiety są taaakie głupie i naiwne”.

2 komentarze: